Małymi kroczkami idzie jesień - nie tylko czuć ją już w ostrzejszym powietrzu, ale i widać na drzewach. I mimo, że słońce nadal nie daje nam zapomieć o lecie to i tak wieczorami i o poranku przyroda daje nam znać, że to już pora na wrzosy, grzyby, kalosze i ciepłe swetry wyciągnięte z wnętrza szafy. Jakkolwiek wrzosy lubię - choć ciężko je trzymać w domu, z wyjazdu na grzyby cieszę się co roku jak małe dziecko, kalosze też darzę sympatią to już ciepłych swetrów nie bardzo jakoś :) Może dlatego, że oszalałam ostatnio
na punkcie jasnych kolorów pomieszanych z bielą a na półkach sklepowych jakaś straszna ciemnica panuje :) Nie lubię przełomu lato-jesień w sklepach, gdyż zawsze nowe kolekcje nastrajają mnie jakoś mało optymistycznie - z jasnych kolorów przechodzimy w paletę ciemnych brązów, zieleni i szeroko pojętych szarości.
A skoro przy kolorach jesteśmy to i paleta kolorów w moim domu również zmieniła się jesiennie :) A zagościła u mnie mięta, zgaszony róż oraz wrzos :) z domieszkami białego. I wiecie co - strasznie mnie ta paleta radośnie nastraja każdego dnia.
prześlicznie pastelowo
OdpowiedzUsuń♥♥♥♥♥Wünderschööööööööööön!!!!!!
OdpowiedzUsuńHerzliche Grüße,SIlke
ta poduszka mnie urzekła:D
OdpowiedzUsuń